data umieszczenia na stronie: 2006-01-16

TRUDNY KLIENT albo, czego oczekuje filatelista...?


Filateliści od lat wyrażają ogromne zdziwienie brakiem jakiejkolwiek reakcji osób odpowiedzialnych za funkcjonowanie narodowego operatora, jakim jest Poczta Polska na krytykę właśnie ze strony ich chlebodawców, jakimi są właśnie oni - filateliści. Dziś już można z całą stanowczością powiedzieć, że Poczta traktuje filatelistykę marginalnie, a filatelistów jako trudnych, zbyt wymagających klientów, którzy tylko przeszkadzają w planach ekspansyjnych. Na nic zdają się w tym względzie jej pozorne działania, jak chociażby stworzenie iluś tam intratnych stanowisk w powołanym Pocztowym Centrum Filatelistyki.

My filateliści uważamy, że nie ma "trudnych klientów", istnieją jedynie mało elastyczni urzędnicy, niemający najmniejszego pojęcia o marketingu, którym po nocach śnią się pocztowe samoloty. Zaślepieni przez ciemność ich otaczającą zapominają, że poruszamy się na płaszczyźnie zwanej rynkiem. Rynkiem opierającym się na pewnych wielostronnych normach, które określane są przez naturalne zachowania ludzi i trwały system prawny. W dzisiejszych czasach, przedsiębiorca, który chce funkcjonować musi stawić czoło preferencjom użytkowników, musi sprostać wymaganiom społeczeństwa, "staje na głowie" by zaspokoić ich nawet najbardziej indywidualne zachcianki, musi być gotowym zrobić wiele dla zadowolenia konsumentów. Staje niejednokrotnie przed trudną i żmudną drogą, aby zyskać sobie grono konsumentów. Niestety, nie widać tego w działalności Poczty, czego dobitnym przykładem mogą być dane Urzędu Regulacji Telekomunikacji i Poczty (URTiP) z 19. 09. 2003 r. i lat następnych.

Przyczyn takiego stanu rzeczy, z punktu widzenia filatelisty, należy upatrywać między innymi w wielokrotnej zmianie na stanowiskach właściwego ministra czy Dyrektora Generalnego Poczty Polskiej wraz z całym szeregiem urzędników "dworu" na mniej lub bardziej lukratywnych stanowiskach w strukturach przedsiębiorstwa. Nie możemy także zapominać o osobistym przygotowaniu do wykonywania zadań wynikających z zajmowanego stanowiska. My mamy wrażenie, które ukształtowało się u wymagającego klienta Poczty podczas zwykłych kontaktów z jej "menadżerami", że ma się do czynienia z pracownikami, którzy - wyznaczeni na dane stanowisko - zostali życiowo ukarani. Przyznajemy się, filateliści to wymagający klienci, ale tylko dla tych pracowników poczty, którzy w kluczowych momentach są niedoinformowani o swych obowiązkach wobec nas klientów, a zarazem ich chlebodawców. Nie ma się jednak czemu dziwić, bowiem, jak mówi polskie przysłowie "ryba śmierdzi od głowy". Oto kilka przykładów prześwietnej działalności tej "głowy", która do końca nie może zrozumieć, na czym polegają wpadki pracowników poczty, które z mozołem starał się jej wytłumaczyć jakiś tam filatelista. (1) Głowa ta, do dnia dzisiejszego, twierdzi z uporem godnym obrońców Jasnej Góry, iż 31 grudnia 1995 r. dyrektor poczty wycofał wszystkie znaczki pocztowe posiadające 21 listopada 1994 roku ważność obiegową. DGPP dysponuje odpowiednimi dokumentami (my też), ale nie umie lub nie chce tego faktu wykorzystać dla poprawy jej działalności, zrzucając zarazem w korespondencji z nami winę na "poprzednie ekipy". Dokumenty te wykazują, iż do dnia dzisiejszego poprzez niedbalstwo pracowników odpowiedzialnych za redagowanie dokumentów prawnych nie wycofano z obiegu następujących zn. nr (Fi.): 505-507 i A 429 - A436 z nadrukami "Grosze", oraz zn. nr 1263-1266.

Gdyby poprzednie "ekipy" przestrzegały zasad nakazanych im w takich dokumentach jak: Zarządzenie Nr 238 Prezesa Rady Ministrów z dnia 9 grudnia 1961 r. w sprawie "Zasad techniki prawodawczej" (nie publikowane); Uchwała Nr 147 Rady Ministrów z dnia 5 listopada 1991 r w sprawie zasad techniki prawodawczej oraz "Przepisy o tworzeniu prawa" URM 1984, nie dochodziłoby obecnie do sytuacji dezawuujących pracę niektórych fragmentów "głowy". W tym miejscu należy zadać pytanie korespondujące z omawianym problemem. Dlaczego DGPP odstąpiła od zasady publikacji zarządzeń wprowadzających do i wycofujących znaczki z obiegu? Od roku 1991 Dyrektor Generalny Poczty Polskiej odstąpił od ich publikacji w "Dzienniku Urzędowym", a w następnych latach w ogóle zaprzestał je publikować przez co stały się dla zwykłego obywatela nieosiągalne. Jest to wg urzędników poczty wynik zmian w ustawie o łączności i braku takich zaleceń w ustawie o Poczcie Polskiej. A gdzie jest właściwy minister, któremu ustawodawca nakazał publikację wzorów znaczków; kto takie wzory kiedykolwiek widział? Ale właściwie, czego my klienci prześwietnej Poczty Polskiej się czepiamy, my mamy tylko nad sobą bicz w postaci stosownego zapisu w kodeksie karnym i postępowania administracyjnego, "kto podrabia i …". Głowy to nie dotyczy, ona ma coś z rycerza, jest zakuta w stal.

Niezależnie od tych symbolicznie wymienionych, lecz dostrzegalnych objawów lekceważenia wymagającego klienta, niektórzy pracownicy pocztowi wykazują najwyraźniej poważne braki w znajomości i interpretacji przepisów oraz zarządzeń własnego pracodawcy. Dotyczy to przede wszystkim przepisów o nadawaniu przesyłek listowych w kopertach FDC (Zarządzenie Dyrektora Poczty Polskiej nr 45 z dnia 20 kwietnia 2002 r.) nie wspominając o tym, że dostęp do tych przepisów jest przez pracowników poczty utrudniany, by nie powiedzieć uniemożliwiany tłumaczeniem, iż są to przepisy wewnętrzne Poczty. Czyżby zapomnieli o tym, że to nam obywatelom-filatelistom (i nie tylko nam), uniemożliwiają dostęp do informacji o naszych prawach? A może obawiają się tego, że to, co dla nas jest prawem, to dla nich jest obowiązkiem wobec nas, ich chlebodawców?

I co dalej?

To wszystko nie zmieni jednak faktu, że już wkrótce Poczta Polska będzie funkcjonować w warunkach określonych Dyrektywą 97/67/WE dotyczącą usług pocztowych świadczonych na obszarze Unii Europejskiej. Dla strony polskiej oznacza to znaczną liberalizację rynku usług pocztowych. Dla Poczty Polskiej dalszą utratę monopolu i konieczność walki z konkurencją. Konkurencją silną, opartą o zagraniczny kapitał, mogącą drastycznie ograniczyć obszar działania Poczty Polskiej. Poczta Polska musi jednak dostosować się do zmienionych warunków. Być może nieistniejący dotychczas problem niezadowolonych filatelistów dla Dyrektora Generalnego Poczty stanie się nagle najwyraźniej aktualny, tak jak stał się dla austriackiego "kolegi po fachu"? Wieloletnia bierność poczty w zakresie wchodzenia w usługi specjalistyczne może wymusić szukanie nowych źródeł dochodów. Miejmy nadzieję, że monopolista posiadający wyłączne prawo emisji znaczków pocztowych, w dobie poczty elektronicznej i stale rozwijającego się rynku telefonicznego, ponownie odkryje filatelistów.

Należy tu podkreślić, iż przed filatelistami, a przede wszystkim mieszkańcami Polski po przystąpieniu kraju do Unii Europejskiej otwarły się możliwości dysponowania nowymi instrumentami prawnymi, które należy kompetentnie i konsekwentnie zastosować.

Na koniec pytanie do wszystkich:

czy wiecie Państwo, że polskie znaczki wydane w okresie II Rzeczypospolitej Fi. nr 278-279, 284-290, 294-297, 298-299, 303-304, 305, 309, 310-322, 323-326, blok 7, 327-329, 330-333, 334, 335, 336-338 nigdy, żadnym aktem wykonawczym nie wycofano z obiegu? Rządzący po wojnie ignorowali i nadal ignorują temat hołdując maksymie "zapomnienie przez przemilczenie", a przedstawiciele poczty III Rzeczypospolitej nie czują się za ten stan rzeczy odpowiedzialni... To wobec tego kto...? W korespondencji dyrektorka właściwego departamentu odpisała, iż "znaczki te są nieważne, że względu na szczególne przepisy". Zatem mamy pytanie, jakie i czyje to przepisy? Okupanta???!!!


(1) por. Jerzy A. Walocha. Zamierzone działanie czy gafa. Przegląd Filatelistyczny, s. 33; nr 5/2003; oraz Jerzy A. Walocha: Posłowie do artykułu "Zamierzone działanie czy gafa". Przegląd Filatelistyczny, s. 47; nr 7/2003... Powrót <


Adam Kielbasa-Schoeni

... Powrót <<<